Powrót


nagle zatrzymał się czas
świat który się śmiał
zawalił się jak domek z kart
chmury, chmury i deszcz
kroplami po rynnach wybijał łzy
one nie były łzami
tylko suchymi kroplami krwi
w srebrze serca dawały brudny ślad
nie mogłem myśleć i marzyć
tylko brutalna przestrzeń
owijała rozpaloną głowę 
czas który tryskał szczęściem
umarł w sali szpitalnej
błędnymi od bólu myślami
szukałem oparcia
w jej oczach zgubiła się miłość
przysłonięta welonem śmierci 
dzień zmienił się w noc
kwiaty w wazonie opuściły głowy
dziś patrzy na mnie z kartki papieru
przenika duszę wspomnieniem
naszych cudownych lat